Urlop
Niedługo urlop, chyba pojedziemy gdzieś tu w Polsce. Zastanawiam się jaki to będzie urlop? Czy spokojny, z zupełnym resetem od wszystkiego? Czy może taki na, którym się wkurzam bo on coś tam znów wymyśli? Pewnie pomyślicie - kobieto ale po kiego grzyba się nad tym teraz zastanawiasz? No i macie rację, po co mi to. No ale taka już jestem, że mam zdolności do analizowania, do zamartwiania się (chociaż tu już zrobiłam postępy, nie zamartwiam się tyle co np. 10 lat temu). Taki mój urok po prostu. A może właśnie takimi myślami, często lekko pesymistycznymi przyciągam te niekoniecznie dobre zdarzenia? Tylko jak zmienić siebie, jak zmienić to myślenie? Żeby dało się tak po prostu przeprogramować mózg na myślenie pozytywne :) W ogóle zastanawiam się, bo chcę poważnie z mężem porozmawiać o nas itd, i mam zagwozdkę czy robić to przed urlopem, czy może w trakcie na jakimś neutralnym gruncie? Może ktoś z Was mi coś podpowie?